środa, 22 stycznia 2014

Hotele, które odwiedziłam - Herceg Novi

   Wspominałam Wam kiedyś, że mam zamiar opisać hotele ( i nie tylko ), które odwiedziłam podczas podróży poślubnej. I właśnie nadszedł ten czas - głównie ze względu na panującą aurę ponieważ zapragnęłam znów tam wrócić! Tam czyli gdzie? 

Podróż poślubną postanowiliśmy spędzić aktywnie zwiedzając część Europy:

Szczecin-->Włochy-->Chorwacja-->Czarnogóra--> Macedonia-->Bułgaria-->Rumunia-->Zakopane-->Szczecin

   Hotel w Zakopanem już opisywałam TUTAJ, a skoro zaczęłam nie po kolei to pozwolicie że tym razem opiszę Wam mój pobyt w Czarnogórze.

   Herceg Novi wybraliśmy ze względu na odległość od Dubrownika, do którego cofaliśmy się na jednodniowe zwiedzanie. Ta mała miejscowość okazała się jednak strzałem w dziesiątkę. Pełna różnorodnych restauracji ( ale i tak zawsze kończyło się na owocach morza ), małych kawiarenkach, totalnie niskiej cenie całodniowego rejsu po zatoce Kotorskiej - 20Euro od osoby z wyżywieniem i winkiem! oraz przesympatycznych ludziach. Spędziliśmy tam niestety tylko 3 noce, ale na pewno jeszcze tam wrócimy.

   No, ale wróćmy do głównego tematu czyli naszego noclegu. Jako że nocleg podczas podróży nie był najistotniejszy, ale pierwsze 6 noclegów we Włoszech i w Chorwacji spędziliśmy na campingu to tym razem chcieliśmy już spać na łóżku.

Na booking.com znalazłam ofertę prywatnych kwater w centrum z widokiem na morze a trakcyjnej cenie. Wybór padł na Guest House Tomanovic i mogę to miejsce polecić z czystym sumieniem.

  Dom znajduje się przy głównej ulicy, posiada prywatny parking, który trzeba wcześniej rezerwować - my tego nie zrobiliśmy, ale właściciel przestawił swój własny samochód by zrobić nam miejsce - pierwszy plus! Dostaliśmy mały pokoik z łazienką i aneksem kuchennym - pokój typowy dla tego typu pensjonatów - ale najważniejszy był widok z balkonu - zapierający dech w piersiach widok na zatokę oświetloną światłem księżyca - coś pięknego.





   Dojechaliśmy późnym wieczorem, ale mimo znajomych od razu poszliśmy na deptak. Od pensjonatu prowadził tam skrót pomiędzy innymi budynkami i pewnie w życiu po ciemku byśmy nigdzie nie trafili gdyby nie to że właściciel miał dla nas specjalnie przygotowaną mapkę z tajemniczym skrótem :). Następnego dnia rano następne pozytywne zaskoczenie, które widać na zdjęciu powyżej - dach balkonu to ogromne ilości kiwi - może dla niektórych nic specjalnego, ale dla mnie zupełna nowość, bo wcześniej kiwi widziałam tylko w supermarkecie :) 

  Za nasz pokój zapłaciliśmy 30Euro za dobę wraz z parkingiem i dostępem do Internetu. Guest House nie serwuje śniadań i to jest praktycznie jedyny minus.

  Jeżeli komuś nie zależy na luksusach tylko chce niedrogo spędzić wakacje, a pieniążki wydać na regionalne pyszności i atrakcje to Tomanovic jest idealnym miejscem, zarówno dla par oraz rodzin z dziećmi. A żeby zachęcić do odwiedzenia Czarnogóry poniżej kilka zdjęć:










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz