Od dłuższego czasu na moim Facebook'u pojawiały się różne informacje odnośnie nowej restauracji w Szczecinie. Generalnie same ochy i achy, więc bardzo kusiło, żeby w końcu iść i sprawdzić czy w Paul's Fantasia faktycznie jest tak genialnie.
Największy zachwyt wśród wszystkich opinii wzbudzało samo wnętrze, które bez wątpienia jest bardzo oryginalne i zdecydowanie warte obejrzenia. Zarówno na zdjęciach jak i w realu robi niesamowite wrażenie.
Jak już przestałam się zachwycać tym bajkowym wystrojem zapoznałam się z menu. Restauracja reklamuje się jako kuchnia skandynawska z owocami morza - czyli to co tygryski lubią najbardziej :)
Nie ukrywam, że po takiej nazwie spodziewałam się bogatego wyboru owoców morza, ryb i innych typowo skandynawskich specjałów, ale niestety tak się nie stało. Dania z owocami morza to głównie krewetki, a z ryb - pewnie nie zgadniecie . . . łosoś :). Brakowało mi również np. norweskiego piwa, zamiast naszego Żywca.
No, ale dość narzekania - dania na które się zdecydowaliśmy były bardzo dobre i świetnie podane. Na przystawkę bruschetta - NAJLEPSZA jaką jadłam! Na chrupkim pieczywie i idealnie przyprawiona.
Następnie mąż zamówił kanapkę z krewetkami. I tych krewetek było bardzoooo dużo i były bardzo dobre.
Ja natomiast zamówiłam burgera ze świetnie przyprawionym mięsem.
Widać, że kuchnia bardzo się stara, każde danie było idealnie podanie i dopieszczone.
Zabawny był jedynie fakt, że właścicielka zaraz po podanych daniach zaproponowała, że przyniesie nam talerze, aby przełożyć na nie dania, podane na kamiennych małych tacach, które faktycznie nie były zbyt wygodne. Skoro sama właścicielka sugeruje przełożenie bo wie, że to utrudnia jedzenie to po co tak serwują?
Czy wrócę? Raczej tak, na pewno na przepyszną przystawkę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz