środa, 2 lipca 2014

Hotele, które odwiedziłam - Hotel Europejski we Wrocławiu

   Jakiś czas temu wzięłam udział w konkursie organizowanym na Facebookowym FP Hotelu Europejskiego. Konkurs był organizowany z okazji odsłonięcie 300 krasnala we Wrocławiu, który stanął przy wejściu do hotelu. Pytanie konkursowe dotyczyło nazwy jaki hotel nosił przed wojną - był to HohenzollenrHof, czyli dwór rodziny Hohenzollernów.



   Do Wrocławia wybrałam się na długi weekend czerwcowy, początkowo chciałam jechać pociągiem, ponieważ hotel jest zlokalizowany vis a vis dworca ( pięknego i odnowionego ), ale niestety koszt biletów nie zachęca i podróż samochodem wygrała.
   Hotel jest położony praktycznie w samym centrum ok 900metrów od starego rynku. Mimo, że przy ruchliwej ulicy to pokoje bardzo ciche i przytulne. Przy hotelu działa kawiarnia stylizowana na stary styl wiedeński. Pyszne ciasta własnej roboty i duży wybór kaw zachęcają nie tylko gości hotelowych ale i klientów z zewnątrz.


   Recepcja i hol również utrzymane w starym stylu, można poczuć się spokojnie i ciepło, ale z klasą. Otrzymaliśmy pokój na 4 piętrze, na który prowadziła winda, wyraźnie odnowiona i całkiem spora ( nie cierpię małych ciasnych wind w hotelach - kto korzystał wraz z walizką wie o czym mówię ). Piętra utrzymane w tej samej tonacji co reszta hotelu: duże lustra, stylowe krzesła i sofy.
   Pokój nie był duży, ale bardzo przytulny z łóżkiem w stylu amerykańskim, czyli dość wysokim, ale naprawdę bardzo bardzo wygodnym z dużą ilością poduszek, co się rzadko zdarza i zawsze brakuje mi jaśka - tu było idealnie, aż nie chciało się wstawać.


   Łazienka również całkiem przyjemna z dużym lustrem i genialnie pachnącym żelem mleczno-miodowym, jedynie prysznic starego typu, trochę nie pasował.


      Pokój wyposażony w czajnik i kubeczki, niestety plastikowe oraz w herbatę i cukier, a gdzie kawa?


   Ogólnie pokój bardzo mi się podobał i to, że był nie za duży uważam dodawało mu uroku.

   Śniadanie były serwowane w restauracji na parterze, sala nie za duża, ale spokojnie każdy się mieścił. Główny minus to to, że jest tam strasznie ciemno, okna przysłonięte, a na ścianach jedynie małe kinkiety - dość przytłaczająco i na pewno nie pomaga przy nabraniu sił na cały dzień. Był tylko jeden kelner, który nie nadążał z obsługą, sprzątaniem oraz uzupełnianiem np. kończącej się kawy, co irytowało kilka osób, które to na głos komentowały - więc to do poprawy zdecydowanie. Samo śniadanie powiedziałabym zwykłe, ani dobre, ani złe, kawa nie do końca w moim typie, brak ciasta ( były tylko kruche ciasteczka ). Ale ok, jest to hotel 3* i nie powinnam się czepiać - ale być może moje średnie zadowolenie jest powiązane z tą mroczną aurą tam panującą :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz